10 września
2019

Czy nadchodzi koniec słynnego klubu bokserskiego – Gwardii Wrocław? Trenerzy, pięściarze utrzymują, że nic nie zniechęci ich do trenowania. Nie jest jednak łatwo, bo zawodnicy od początku września mają zakaz wstępu do dotychczasowej siedziby przy ulicy Krupniczej. Gwardia Wrocław to wiele lat historii, to stąd wywodzą się jedni z najbardziej utytułowanych pięściarzy w historii Polski. Bracia Olechowie, Robert Buda, Wojciech Bartnik, Maciej Zegan, Mariusz Cendrowski. Każdy z tych pięściarzy napisał kawałek historii, która wkrótce może zostać częściowo wymazana. To klub, w którym od lat trenuje się za darmo, otrzymuje się profesjonalny sprzęt, nawet są organizowane zajęcia z boksu dla osób niepełnosprawnych. Miasto powinno być dumne, że na mapie Wrocławia po tylu latach wciąż funkcjonuje taki klub. Czy tak jest rzeczywiście?

Właściciel budynku – Agencja Mienia Wojskowego twierdzi, że przyczyną zamknięcia jest zły stan techniczny. Budynek rzeczywiście jest wiekowy, ale z naszych informacji wynika, że nie jest to stan, który uniemożliwiłby uzyskanie wszelkich pozwoleń oraz nie zagrażałby niebezpieczeństwu. Poza tym problem nie leży w środku budynku, a w elewacji, w którą można by po prostu zainwestować. Przecież jak remontuje się różne Urzędy, to można jednocześnie postawić rusztowanie, remontować budynek, oraz w środku z niego korzystać.

 

Prezes Gwardii – Piotr Orłowski poinformował nas o tym, że właściciel budynku zapewniał, że umowa zostanie przedłużona, jednakże na początku tego roku, a dokładnie w styczniu otrzymał on pismo, z którego wynikało, że taka umowa nie zostanie przedłużona, a klub musi znaleźć sobie nowe miejsce do treningu. Gwardia od razu skierowała się do miasta o pomoc, otrzymała nawet pozytywną odpowiedź, że rzeczywiście nowe, zastępcze lokum wkrótce się pojawi. Te słowa padły w styczniu, mamy wrzesień, a klub trenuje pod gołym niebem na rynku we Wrocławiu.

 

Cofnijmy się jednak do początku problemów Gwardii. Budynek niegdyś należał do Policji, a wszelkie problemy jakie nadeszły pojawiły się właśnie po przekazaniu nieruchomości Agencji Mienia Wojskowego. W budynku znajdowały się bursy, które klub wynajmował zawodnikom oraz lokal, z którego również klub czerpał skromny przychód. AMW za obietnicą przedłużenia umowy nakazała zlikwidowanie bursy, oraz lokalu, co automatycznie odcięło Gwardię od jakiegokolwiek przychodu. – Oczywiście ważniejsze dla nas było przedłużenie umowy i zostanie w swoim miejscu, niż skromny przychód, dlatego nie było to dla nas zbyt dużym problemem. My dotrzymaliśmy słowa i zlikwidowaliśmy bursy oraz lokal, za to przedłużonej umowy nie zobaczyłem do dzisiaj. Myślę, że plan był taki, aby odciąć nas od przychodu, a skoro koszty zostały takie same, to po prostu chcieli nas wykończyć jakimś zadłużeniem – komentuje Prezes Gwardii Wrocław Piotr Orłowski.

 

Zawodnicy, a przede wszystkim trenerzy są załamani obecną sytuacją, bo w zasadzie nikt teraz nie wie, kiedy i gdzie zorganizowany będzie trening. Spytaliśmy trenera Grzegorza Strugałe o to jak obecnie funkcjonuje klub.

 

– Dla mnie, jako dla trenera to niezwykle przykra sytuacja, kiedy tak naprawdę nie wiesz czy zorganizujesz dziś trening czy nie. Przyzwyczailiśmy się do swojej hali, sprzętu, oraz atmosfery tam panującej, a teraz z rozpaczy musimy trenować pod gołym niebem. Ostatnio mieliśmy trening na placu pod Narodowym Forum Muzyki, teraz trenujemy na rynku. Nie ma już planu treningowego i dokładnych godzin na wszystko, teraz spontanicznie umawiamy się w jedno miejsce i idziemy poboksować. Klub bokserski bez siedziby, trenujący na dworze. Gwardia Wrocław obecnie przygotowuje swoich zawodników na mistrzostwa Polski kadetów, juniorów, seniorów bez pełnego sprzętu na rynku we Wrocławiu. To straszne prawda? – dodaje załamany trener Strugała

 

Pięściarzem, który pomimo zawodowej kariery bardzo często odwiedzał Gwardię Wrocław jest Kamil Łaszczyk. To właśnie w Gwardii rozpoczynał swoją karierę pięściarza, to tutaj przechodził metamorfozę z ulicznego fightera na młodego, ambitnego, pełnego sukcesów boksera.

 

– To straszne co teraz przeżywa Gwardia. Jak można traktować w taki sposób klub, który przyczynia się do pomocy młodym ludziom? Nie wszyscy o tym wiedzą, ale w Gwardii trenuje się za darmo. Sam pochodziłem z niezamożnej rodziny i gdyby nie uprzejmość ówczesnych trenerów to moje życie pewnie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Nam, młodym ludziom taka odskocznia była potrzebna. Obecnie w klubie trenuje wielu zawodników, których nie byłoby stać na płatne treningi w innych klubach. Gdyby tak nagle zlikwidowano Gwardię to połowa z nich pewnie skończyłaby na ławce z browarem. To przykre co ludzie potrafią zrobić dla pieniędzy. Tyle lat historii, wychowanych olimpijczyków, dobrych zawodowców, a to wszystko może zniknąć z dnia na dzień. Z tego co wiem, nie ma już szans na odzyskanie starego budynku, ale chciałbym, żeby wszystko ułożyło się na tyle dobrze, żeby Gwardia odnalazła swój nowy dom – komentuje pięściarz zawodowy Kamil Łaszczyk

 

Z nowym domem wcale może nie być tak łatwo, bo jak wiemy od Prezesa Piotra Orłowskiego miasto od stycznia “szuka” budynku zastępczego dla Gwardii.

 

– Wszyscy urzędnicy rzekomo są skłonni nam pomóc, ale gdyby ktoś rzeczywiście, szczerze chciałby wyciągnąć do nas rękę, to już dawno mielibyśmy nowe lokum. Panie redaktorze, jest tyle miejsc na mapie Wrocławia, z których można by skorzystać. Mamy stadion miejski wybudowany na EURO, którym zarządza spółka powołana przez miasto. Jest tam wiele wolnych pomieszczeń, w których można by nas umieścić. Dostaliśmy wycenę jednego z pomieszczeń – 40zł netto za m2 plus VAT, plus media. Przy potrzebach rzędu 200/300m2 to trzeba mieć na prawdę dobry biznes, żeby na to zarobić. A u nas przecież trenuje się za darmo… Dodatkowo jest zajezdnia Dąbie, w której do dyspozycji jest 5000m2. Znaleźliśmy nawet inwestora, który chciał stworzyć wielką salę Crossfitową, duży kącik bokserski dla nas, oraz miejsce do treningu dla zawodników Panthers Wrocław – drużyny futbolu amerykańskiego, aby mieli gdzie trenować w zimie. Znów nie wiedzieć czemu nic z tego nie wyszło, a obiekt stoi w zasadzie niezagospodarowany. Jest jeszcze zajezdnia przy ulicy Legnickiej. Jak tylko zaczęliśmy o nią pytać, to usłyszeliśmy, że są na nią jakieś plany, może coś tam powstanie za 2 lata, a jak wiadomo, żaden inwestor nie zainwestuje dużych pieniędzy po to, aby obiekt zniknął po dwóch latach – zauważa Prezes Gwardii Wrocław Piotr Orłowski

 

Prezes, trenerzy, zawodnicy Gwardii powoli tracą nadzieję na to, że rzeczywiście miasto znajdzie im miejsce zastępcze. Zaczęto myśleć o halach gimnastycznych w szkołach, na początku odzew był dobry, ale po chwili okazało się, że wiszące worki treningowe przeszkadzają, a co dopiero myśleć o ringu.

 

– Nie da się zorganizować sali treningowej bez worków i ringu, to zdecydowanie mija się z celem. Nie jesteśmy w stanie po każdym treningu zdejmować worki, albo rozbierać ring, dlatego rozumiem szkoły, gdyż jest to niemożliwe, aby rano zrobić trening bokserski, w południe apel szkolny, a po południu znów trening – mówi Prezes Orłowski

 

Stary budynek Gwardii to najlepsze wspomnienia z młodzieńczych lat, oraz prawdziwy dom dla wielu zawodników. Znamy historię Mateusza Masternaka, który w zasadzie mieszkał na hali, dlatego nie wyobraża sobie sytuacji, w której klub miałby zmienić siedzibę.

 

– Wiem, że to już pewnie po temacie i Gwardia nigdy nie wróci na Krupniczą, ale wciąż łudzę się, że może jednak jest cień szansy. To tam pisała się historia, to Gwardia wychowała takich pięściarzy jak – Wojtek Bartnik, Maciek Zegan, Mariusz Cendrowski. Bardzo blisko tego klubu jestem ja, jest Kamil Łaszczyk. Przykre jest to, że z tym po prostu nie da się nic zrobić. Człowiek zawsze wracał tam jak do siebie, po prostu jak do domu. Teraz jest to już niemożliwe. Pewnie, że można spotkać się z trenerami, odwiedzić i porozmawiać, ale już nie na tej samej hali, a to przy wspomnieniach robi wielką różnicę – mówi Mateusz Masternak

 

Odnośnie rozwiązania sytuacji Gwardii Wrocław obecnie wiemy tyle, że nic nie wiemy. Miasto od stycznia obiecuje pomoc, Agencja Mienia Wojskowego nie dotrzymała swojej obietnicy, a klub trenuje na dworze, na wrocławskim rynku. Wrocławska Gwardia to kawał historii Polski w boksie, dlatego wierzymy, że ta nieprzyjemna sytuacja znajdzie swój pozytywny finał.

 

Michał Olżyński 

 

 

SPONSOR PORTALU

 

 

 

Be the first to write a comment.

Your feedback