22 listopada
2019

Konrad Kryk: Moje pierwsze pytanie będzie dotyczyło walki z Dariuszem Michalczewskim. Pojedynek został zatrzymany na sekundę przed gongiem kończącym czwartą rundę. Po tych wszystkich latach
masz wrażenie, że sędzia wkroczył za szybko?

Montel Griffin: Oczywiście. Tak powie każdy, kto oglądał walkę. Prowadziłem na kartach punktowych, a to co się stało… Joe Cortez jako sędzia ringowy, to była gwiazdka z nieba dla Michalczewskiego (,,miracle referee”).

KK: Chciałeś natychmiastowego rewanżu?

MG: Niekoniecznie. Po tej walce miałem już obawy, by latać za ocean. Gdy wróciłem do Stanów spotkałem się z Royem Jonesem. Powiedział krótko: ,,Jest mi bardzo przykro z powodu tego, co się stało”. Nic nie mogło
go bardziej przekonać, że nie ma sensu tam walczyć (dużo mówiło się o walce między Jonesem a Michalczewskim). ,,Nie chcę zostać potraktowany tak samo” – powiedział. To samo stwierdził
James Toney.

KK: Jak oceniasz tamtego Michalczewskiego boksersko, jako pięściarza? Odłóżmy na bok
kontrowersje wokół rozstrzygnięcia pojedynku.

MG: To był na pewno bardzo dobry, twardy gość. Był szybki. Nie sprawiał mi wielkich problemów, ale to
klasowy zawodnik – mistrz świata, wielki czempion ze świetnym rekordem. Nie można mu tego odbierać.

KK: Kto był najlepszym pięściarzem, z którym walczyłeś?

MG: Najlepsi to zdecydowanie Roy Jones Jr, James Toney. Dalej Michalczewski, potem Antonio Tarver.

KK: Kto miał najlepszą pracę nóg?

MG: Tutaj zdecydowanie Roy Jones Jr. Potrał wszystko, wiedział jak odnaleźć się w każdym momencie. Miał
najlepszy zmysł ringowy.

KK: Kto bił najmocniej?

MG: Ray Latheon. Walczylismy w 1994 roku. Był niepokonany. 14 zwycięstw, 13 nokautów. Bił najmocniej.
Naprawdę, dostałem od niego największe bomby w całej swojej karierze.

KK: Kto był najszybszy?

MG: Tutaj znowu Roy Jones. Bez żadnych wątpliwości.

KK: Ostatnią walkę stoczyłeś w 2011 roku, wygrałeś wówczas z DeAndreyem Abronem. Nie ciągnie cię
do powrotu na ring?

MG: Wtedy miałem 41 lat, ale czułem się świetnie. Rywal nie był mnie w stanie trafić czystym ciosem, poszło
mi naprawdę dobrze. Uznałem jednak, że to już nie jest to samo, zdarzało się przez te lata, że byłem
traktowany naprawdę źle i dlatego z tym skończyłem. Tak naprawdę nigdy przeszedłem oficjalnie na
emeryturę, ale czułem, że to już nie było tego warte.

KK: Zaangażowanie trenerskie to bardziej twoje hobby czy praca na pełen etat?

MG: Na dziś to na pewno praca na pełen etat. Od dwóch lat prowadzę zajęcia w Chicago. Mam tam klub –
Clarence Griffin’s Windy City Boxing. To pochłania mi cały czas.

KK: Jakich zawodników teraz prowadzisz?

MG: Shawndell Winters. Shawn Simpson – chłopak ma 11 zwycięstw, zero porażek. Jest też z nami Vaughn
Alexander, walczy w grudniu w Kalifornii. Mój team się rozrasta.

KK: Jak oceniasz Wintersa? Był mocno niedoceniany przed pierwszym występem w Polsce.

MG: Wiele osób twierdziło, że wygrał z Jeżewskim. Decyzja sędziów była jednak inna. Wracamy tu, żeby
pewnie zwyciężyć.

KK: W Katowicach Shawndell był zawiedziony werdyktem. Tym razem jest obawa, że może być
podobnie? Spróbujecie rozstrzygnąć sprawę przed ostatnim gongiem?

MG: Walka jest zakontraktowana na 10 rund i na tyle się szykujemy. Chcemy zabrać gościa na głębokie wody i go zatopić.

KK: Dziękuję za rozmowę.

 

 

 

Wywiad pierwotnie opublikowany 22.11.2019 na Tojesboks.pl

Be the first to write a comment.

Your feedback