14 maja
2018

 

Znajdujemy się w Warszawskim Centrum Atletyki. Osobiście, gdy patrzę na to z boku, wydaję mi się, że jest to idealne miejsce do treningu.

 

Oczywiście, że tak. Tak jak widzisz. Mamy tutaj świetnych sportowców, oprócz pięściarzy, są tu również zawodnicy MMA, lubię ten specyficzny klimat jaki tu panuje. Najważniejsze jest to, że mam obok siebie Andrzeja Gmitruka i chłopaków z sali.

 

Bije od Ciebie bardzo dużo pozytywnej energii.

 

Jak widzisz jestem tu gdzie jestem, wrócił błysk w oku, ręka mnie nie boli. Czego chcieć więcej?

 

Ręka sprawiła Ci naprawdę dużo problemów dotychczas.

 

To tak naprawdę moje pierwsze przygotowania ze zdrową ręką. Zawsze było z nią coś nie do końca dobrze, a teraz po prostu czuję, że jest w pełni zdrowa. Połączyli mi dwie kości, mam tu cztery blachy i jest w końcu czym uderzać.

 

To teraz o tej relacji podopiecznego i genialnego żółwia. Rozumiem, że to zdjęcie na instagramie to nie był przypadek, a Ty masz jakikolwiek związek z genialnym żółwiem na ekranie?

 

Oglądam do tej pory DragonBalla, ostatnio znów zacząłem od początku i na dodatek wciągnąłem w to Kamilę, bo zawsze dziwi się, czemu z chłopakami mówimy do siebie „Songo”, czy „Vegeta” i tak się w oglądanie wciągnęła, że nawet sama mnie prosi, żebyśmy usiedli i obejrzeli kolejny odcinek. A tak jeszcze dodając, to nie myślcie sobie, że jestem Krilanem w relacjach z genialnym żółwiem, od zawsze byłem i dalej będę Vegetą.

 

Wróćmy na Ziemię. Widać jak bardzo jesteś zadowolony ze współpracy z trenerem Andrzejem Gmitrukiem i pewnie nie chcesz wracać do przeszłości, ale rozumiem, że po rozstaniu z Shieldsem były przymiarki do Fiodora Łapina?

 

Pytałem trenera o współpracę, ale grzecznie odmówił i trzeba było szukać innego kierunku. Rozumiem jego decyzję i nie mam mu jej za złe, jesteśmy w dobrych relacjach, bardzo wiele mu zawdzięczam, ale skoro odmówił to trzeba było iść dalej. Poza tym, gdyby mi wtedy Fiodor nie odmówił to nie spotkałbym na swojej drodze Andrzeja Gmitruka, dlatego nie ma co wracać do tego.

 

Dominick Guinn. Rywal może nie z bajki, ale myślisz, że taki, który jest w stanie Ci zagrozić?

 

Facet ma dużo stoczonych pojedynków, wiele wygranych przed czasem, nigdy nie leżał na deskach, 115kg i bardzo ciężka ręka. Guinn boksował już z pięściarzami z czołówki, więc taki Artur Szpilka niczym go specjalnie nie zaskoczy. Muszę zrobić swoją robotę, wyboksować go i tyle. Myślę, że najbardziej niebezpieczny będzie w początkowych rundach.

 

Nie ukrywasz, że liczyłeś na innego rywala?

 

Szczerze mówiąc to chciałem walki z Zimnochem, albo rewanżu z Kownackim. Z Krzyśkiem nie wyszło, a Adam jest teraz w innym miejscu, więc na tę walkę będzie trzeba trochę poczekać, albo go dogonić.

 

Nie możesz przeboleć tej porażki z Adamem?

 

Nie mogę i nie będę mógł, bo tam po prostu nie było walki. Byłem w niej załamany stanem ręki, nie boksowałem, nie walczyłem. To nie miało prawa tak się potoczyć. Najgorsza przegrana w karierze…

 

Przygotowania powoli dobiegają końca.

 

Jeszcze tydzień ciężkich treningów i sparingów przede mną. Obecnie sparuję z Michałem Cieślakiem, jest to bardzo dobry zawodnik, dlatego te sparingi są idealnym przygotowaniem do walki z Guinnem.

 

Ma dla Ciebie jakieś większe znaczenie to, że jest to gala akurat na Stadionie Narodowym, czy traktujesz to po prostu jako kolejne sportowe wyzwanie?

 

Nigdy nie biorę pod uwagę gdzie jest dana gala. Wracam po ciężkich perypetiach życiowych, zależało mi po prostu na powrocie, a że powrót jest akurat w Polsce to się z tego bardzo cieszę. Wiesz, że wielu postawiło już na mnie krzyżyk, ale na przekór im wracam i pokażę jeszcze co potrafię. Wróciły marzenia, realne cele i myśli o byciu mistrzem świata.

 

Rozmawiał: Michał Olżyński

 

 

 

 

 

 

 

Zapraszam do zapoznania się z ofertą sponsora naszego portalu: www.osiedleprzywiatraku.pl

 

Be the first to write a comment.

Your feedback